Slow Wedding – Dom w Przepitkach

ślub humanistyczny, dom w przepitkach, wesele w stodole, peter sadowski fotograf

Slow Wedding – Dom w Przepitkach

Wesele w Domu w Przepitkach

Miał być ślub… śpiewała Monika Brodka. U Marty i Marcina miał być cywilny, jednak go nie było. Był natomiast humanistyczny, jakiego w najśmielszych snach nie mogli sobie wymarzyć! Ja z kolei nie spodziewałem się, że na polskim weselu spotkam „köttbullar” , czyli znane, szwedzkie klopsiki. To właśnie na nich zbudowałem swoją piękną masę, wychowując się w Szwecji. To danie płynie w mojej krwi obok pomidorowej z ryżem, a więc żebym nie wiadomo jak się hamował, muszę to zjeść co jakiś czas. DNA się tego domaga! ?  Zobaczcie genialny slow wedding w Domu w Przepitkach!

Dom w Przepitkach – miejsce na prze… wesele!

Pamiętacie wpis o weselu w Folwarku Ruchenka? „Skarżyłem się” w nim, że jestem całkiem kulturalny, dobrze wychowany (a teraz to i nawet chudszy!), a wszystkie pary zapraszają mnie do stodoły! Może w tej sytuacji warto byłoby znaleźć pozytywy i cieszyć się, że to mimo wszystko nie obora! 😀 Skoro wstępny suchar już za nami, tanecznym krokiem przejdźmy do Marty i Marcina, którzy planując ślub cywilny, wylądowali w ogrodzie na ślubie… humanistycznym! I to swoim! I to ze mną u boku!

Ogród ten należy do Domu w Przepitkach. Na początku, głupi ja, pomyślałem, że Przepitki to świetna nazwa dla domu weselnego i jakiś copywriter lub sam właściciel wykonał świetną robotę. Wiecie – opijać, zapijać, przepijać do kogoś, napitki itd. Tymczasem okazało się, że właśnie tak nazywa się miejscowość, będąca tu, zanim postawili Dom o wdzięcznej nazwie. Ciekawe, czy istnieje więcej takich miejsc, które zrosły się z nazwą wsi/miasta. Fajnie byłoby pisać o weselu np. w Kieliszkach! Co do samego Domu w Przepitkach – miejsce genialne, autentyczne i idealne na letnią sielankę w stylu slow. Bajka!

Ślub humanistyczny zamiast cywilnego

Marcie i Marcinowi marzył się ślub cywilny w plenerze. Ironia losu chciała, że urzędniczka z tamtejszej gminy nie wiedziała, nie umiała albo i nie chciała udzielić im takowego. Jako perfect-problem-solver zaproponowałem, aby wzięli ślub humanistyczny. Pytania co to, jak to i czy tak można prędko przerodziły się w – ROBIMY TO KONIECZNIE! ?

A jeśli i Wy nie do końca wiecie co to – zanim zapytacie wujka, spieszę z wyjaśnieniami. Ślub humanistyczny to w skrócie symboliczna ceremonia, której scenariusz układacie sami. Może ją nawet poprowadzić sam Lord Vader (historia zna takie przypadki!). Uroczystość jest symboliczna, ponieważ nie ma mocy prawnej – młodzi kilka dni wcześniej biorą ślub cywilny, a następnie spełniają swoje ślubne fantazje na humanistycznym 🙂 Co prawda w Przepitkach nie było ojca Luke’a Skywalkera, ale i tak było świetnie! Brat zagrał na małej gitarce, a jego córka wspaniale zaśpiewała. Co więcej – świadek opowiedział historię poznania się pary z punktu widzenia Marcina, świadkowa z perspektywy Marty. Sami młodzi też opowiadali i się wzruszali. I tym sposobem zamiast formalnych pięciu minut ślubu cywilnego, spędziliśmy przeszło trzydzieści minut wśród wzruszeń i masy śmiechu. Miałem siedmiokrotnie więcej czasu na, chyba, całkiem niezłe zdjęcia!

Co jeszcze działo się w Domu w Przepitkach?

Dużo dobrego! Slow wedding z piękną pogodą, chillowaniem, nocnymi Polaków przy ognisku rozmowami, tańcami i ogromną ilością jedzenia! Menu było tak doskonałe, że próbkę potraw bez żenady zabrałem na wynos – wiecie, nie żeby pochłonąć samemu, ale żeby żona spróbowała! ? Dodam, że nigdy nie jeżdżę do pracy z pustymi słoikami. To był pierwszy raz kiedy jadłem raviolli z kaczką i … rozpływało mi się w ustach, a więc nie mogłem się oprzeć! Potrawom warto nadać kontekst, bo przecież nie zrobiły się same! Ich twórcą był i jest Filip Głodek – personal chef, przyjaciel Marty i Marcina, mój „brother from antoher mother”, którego poznałem przy okazji pierwszego spotkania z M&M! Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, ale M&M mówili, że jesteśmy do siebie podobni – z poczuciem humoru i długimi, rudymi brodami! Tak więc naszą znajomość przypieczętowałem przytulasem na misia – Filip też lubi się przytulać! ?

Na wesele w Domu w Przepitkach Filip przyjechał swoim The Mystery Machine jak ze Scooby Doo ? Wraz z żoną, brodatym bratem i równie brodatym kumplem serwowali przepyszne i nietypowe cuda. O jedzeniu Filipa i jego rodziny mógłbym, gdybym umiał, pisać poematy!

Jedzenie to jeden z moich ulubionych tematów i mógłbym taki godzinami ale dość! Wolę zaprosić Was do obejrzenia relacji ze ślubu i wesela w Domu w Przepitkach. Jeśli natraficie na zdjęcie, na którym Marta pokazuje faka, nie martwcie się – to nie do Was, a do znajomych, którzy na backstage’u wzruszająco i głośno komentowali „romantyczne pozy” ? Czołem i trzymajcie się wszyscy, a w szczególności M&M!

 

12 komentarzy
  • Mateusz
    Posted at 20:18h, 27 grudnia Odpowiedz

    Uwielbiam Twoje reportaże, i tym razem nie zawiodłeś!

    • Piotr Sadowski
      Posted at 13:26h, 05 stycznia Odpowiedz

      Wysoko postawiona poprzeczka. Postaram się trzymać poziom kolejnymi wpisami! Dzięki! :-*

  • Tomasz Wesołowski
    Posted at 13:10h, 29 grudnia Odpowiedz

    Dobrze sie czyta i ogląda fotografie. Spójność! Brawo Piter!

    • Piotr Sadowski
      Posted at 22:27h, 18 października Odpowiedz

      Dzięki, Tomuś! Obiecuje nie zanudzać jeżeli będziesz częściej wpadał 😉

  • Izabella Górska
    Posted at 19:48h, 29 grudnia Odpowiedz

    Jest to prze-sztos i totalna niesamowitość, ale wehikuł tajemnic mnie rzucił na kolana 🙂

    • Piotr Sadowski
      Posted at 13:25h, 05 stycznia Odpowiedz

      „Wehikuł tajemnic” – jeszcze nikt tak nigdy tutaj nie napisał! O niesamowitości też chyba nie. No ale czegóż mogłem się po Tobie spodziewać? Takie historie opowiadacie, z taką narracją, że czasami włos na głowie się jeży! Dziękuję i do zobaczenia! 🙂

  • Adam
    Posted at 19:50h, 29 grudnia Odpowiedz

    Fajny klimat ślubu i dobrze oddany na zdjęciach.

    • Piotr Sadowski
      Posted at 12:58h, 05 stycznia Odpowiedz

      Tak, to był mile spędzony czas! Jedno z tych wesel, gdzie chciałoby się odłożyć aparat i po prostu spędzać czas na leżakowaniu, rozmowach, tańcach. etc. Dzięki! 🙂

  • Dominik Imielski
    Posted at 17:51h, 04 stycznia Odpowiedz

    Dawno mnie u Cię nie było i to moja ogromna strata. Bardzo mi pasuje Twoja lekkość i zwiewność w powyższym bardzo klimatycznym materiale.

    • Piotr Sadowski
      Posted at 12:57h, 05 stycznia Odpowiedz

      Dawno nie było Cię ale obiecujesz, że będziesz częściej zaglądać, prawda? 😀 Dzięki za komplementy! Zaraz ruszam oglądać Twoje materiały 😉

  • Piotr Dynarski
    Posted at 17:35h, 27 stycznia Odpowiedz

    Bardzo przyjemny reportaż. Widać luz i blues na zdjęciach 🙂

    • Piotr Sadowski
      Posted at 22:26h, 18 października Odpowiedz

      Dokładnie takie były założenie i realizacja 😉 DZIĘKI!

Post A Comment